Janusz Tomaszkiewicz prezes zarządu firmy ENVIROTECH (członka Izby) wystąpił do wiceprezydenta Bartosza Gussa z inicjatywą budowy pomnika Pawła Edmunda Strzeleckiego.
Pan Janusz Tomaszkiewicz zawnioskował w imieniu własnym oraz firmy Envirotech o wyrażenie zgody na postawienie w Poznaniu pomnika uświetniającego pamięć Pawła Edmunda Strzeleckiego, wybitnego Wielkopolanina, postaci zapomnianej i niedocenianej w Polsce mimo uznania, jakim cieszy się na całym świecie.
Prezes Janusz Tomaszkiewicz
Występuję z tą inicjatywą – mówi prezes – z racji moich prywatnych zainteresowań. Im więcej informacji pozyskuję o Pawle Edmundzie Strzeleckim, tym bardziej angażuję się w przybliżanie Polakom jego postaci. Wykorzystuję każdą sposobność, by uczcić jego pamięć. Jestem dumny z faktu, że tak wybitna osobowość wywodzi się z Wielkopolski, a ściślej z podpoznańskiej wsi Głuszyna (obecnie dzielnicy Poznania). Dlatego taż uczestniczę w wielu inicjatywach związanych z promocją osiągnięć Pawła Edmunda Strzeleckiego. Dowodem tego jest chociażby fakt, iż brałem udział, we współpracy z miastem Poznań, w organizacji obchodów Jubileuszu stupięćdziesięciolecia śmierci Pawła Edmunda Strzeleckiego, które miały miejsce w roku bieżącym i jestem fundatorem tablicy pamiątkowej Pawła Edmunda Strzeleckiego, której odsłonięcie miało miejsce 6 października 2023 r. na Wzgórzu św. Wojciecha w Poznaniu.
Janusz Tomaszkiewicz deklaruje aktywny udział w organizacji tego przedsięwzięcia oraz partycypację w jego kosztach.
Gratulujemy pomysłu i wyrażamy przekonanie, że niebawem pomnik Pawła Edmunda Strzeleckiego stanie w Poznaniu.
Statuetka ufundowana przez prezesa Janusza Tomaszkiewicza
„Paweł Edmund Strzelecki urodził się w 1797 roku w Głuszynie, dzisiaj znajdującej się już w granicach administracyjnych Poznania. Od dzieciństwa marzył o podróżach i miał w sobie wielką ciekawość świata. W początkowym okresie swoich wypraw przemierzył spore połacie Rzeczypospolitej, będącej wówczas pod zaborami, by ostatecznie wyemigrować i szukać swojego miejsca za oceanami. W wieku 34 lat opuścił Polskę i wyjechał do Anglii, by już nigdy nie wrócić do ojczyzny. Podczas trwającej 9 lat podróży dookoła ziemi, zasłynął z badań i kartografii Australii i Tasmanii, w której to przebył pieszo ponad 14 tys. km. Eksplorował Amerykę Północną i Południową, a głód wiedzy o świecie zaprowadził go na Wyspy Oceanii i do Indochin. Paweł Edmund Strzelecki opłynął indywidualnie cały świat i był pierwszym Polakiem, który zrobił to w celach naukowych, odwiedziwszy wszystkie kontynenty, oprócz Antarktydy. Żarliwe oddanie pasji sprawiło, że porzucił dotychczasowe, wygodne życie, przeznaczył cały majątek na sfinansowanie swoich podróży. Analizując jego biografię, nie sposób nie zauważyć, że najwięcej czasu i wysiłku poświęcił Australii. Tajemnicą jednak pozostaje, dlaczego była to jego ulubiona kraina. Czy dlatego, że był to najmniej poznany wówczas kontynent, który zapraszał w swoje dziewicze tereny zaciekawionego badacza? Czy może dlatego, że w jakiś szczególny sposób urzekło podróżnika jego surowe i niebezpieczne piękno, którego doświadczył podczas odkrywania Ziemi Gippsa? Zapiski z jego wypraw przynoszą szereg wyczerpujących informacji na temat eksplorowanych obszarów, nie ma w nich jednakże wskazówek dla czytelnika, dlaczego właśnie tej części świata Strzelecki poświęcił tak wiele uwagi.
Po powrocie do Anglii podróżnik wydał dzieło poświęcone geografii i geologii antypodów, w którym obszernie opisał poznaną faunę i florę regionu. Podczas swoich wypraw dostrzegał bogactwa naturalne kolonii brytyjskich, jednocześnie zawsze podkreślał, że należy je eksploatować ze zrozumieniem miejscowych uwarunkowań przyrodniczych oraz z zmysłem gospodarczym w długofalowej perspektywie czasowej. Po dokonaniu odkrycia złotonośnych złóż w Australii, geolog, na prośbę ówczesnego gubernatora Nowej Południowej Walii George’a Gippsa, utrzymał ten fakt w tajemnicy. Był gotów zrezygnować ze splendorów wiążących się z docenieniem jego odkryć i utracić należną mu gratyfikację, aby nie dopuścić do wybuchu gorączki złota oraz powstrzymać rozruchy, do których prawdopodobnie by doszło, gdyby wieść rozeszła się wśród zesłanych z Anglii mieszkańców kolonii karnych. Odkrycie drogiego kruszcu nie było jedynym w leżącej na południowym wschodzie Gór Śnieżnych niezwykle żyznej krainie, którą Strzelecki nazwał Gippslandem, na cześć wspomnianego już gubernatora. Odkrył tam również pokłady węgla i ropy naftowej. Jego badania nad najwyższą górą kontynentu, które prowadził, wspinając się na szczyt i przeprowadzając obliczenia jej wysokości, zaowocowały nadaniem jej nazwy Góry Kościuszki, którego Strzelecki bardzo cenił i poważał. 12 marca 1840 roku, stanąwszy na szczycie bezimiennej góry w Australijskich Alpach, Strzelecki pobiegł myślami w stronę ojczyzny. »Szczyt skalisty i nagi, przewyższający kilka innych – wspominał w liście do Gippsa – wywarł na mnie tak wielkie wrażenie przez podobieństwo do kopca wzniesionego w Krakowie nad grobem patrioty Kościuszki, że choć w obcym kraju, na obcej ziemi, lecz wśród wolnego ludu, który cenił wolność i jej atrybuty, nie mogłem powstrzymać się od nadania górze nazwy Góra Kościuszki.« Australia zawdzięcza badaczowi nie tylko swoją kartografię i geologię, ale również meteorologię i może wówczas jeszcze nie sprecyzowaną i nie nazwaną ekologię. To bowiem nasz rodak był bodaj pierwszym, który troszczył się o jej przyszłość, wskazując na szkodliwość destrukcyjnego wyrębu lasów i dewastacji poszycia, jak również na konieczność zorganizowanej i dalekosiężnej irygacji terenów wschodnich tego ogromnego obszaru. Strzelecki już wówczas mówił, że w kraju suszy woda nie może być marnowana i tym samym w pewnym sensie stał się »ojcem« budowy sieci elektrowni wodnych w Australii.
Przybliżając postać Pawła Edmunda Strzeleckiego, nie sposób nie wspomnieć o jego przymiotach jako człowieka. Nasz rodak jednoznacznie sprzeciwiał się procederowi handlu niewolnikami oraz określaniu tubylców mianem »dzikich«,co odważnie i głośno wyrażał. Był również zagorzałym przeciwnikiem wyzyskiwania ludności tubylczej przez białych osadników, czemu dowody dawał każdego dnia podczas swoich wypraw. Wędrował pieszo, z plecakiem, w którym nosił osobiste rzeczy, a gdy przedzieranie się przez skrub czyli charakterystyczne dla obszarów półpustynnych wewnątrz kontynentu australijskiego cierniste krzewy, dotkliwie go raniło, dzielnie parł naprzód i nie zbaczał z obranego celu. Gdy trudy wędrówki i ograniczone ilości wody pozbawiały sił uczestników wyprawy, był dla nich pomocą i wsparciem, żarliwie namawiając ich do każdego kolejnego kroku. Po powrocie z wypraw geograficznych stanął na czele Brytyjskiego Stowarzyszenia Pomocy i zaangażował się w akcję humanitarną na rzecz Irlandii dotkniętej wówczas wielką klęską głodu. W odróżnieniu od innych członków stowarzyszenia, Strzelecki skupiał się na dożywianiu i niesieniu pomocy materialnej dzieciom, co było nowatorskim podejściem do działań pomocowych, jak na ówczesne czasy. Podczas tej działalności, oprócz jego wielu zalet, dały o sobie znać umiejętności zarządzania i planowania, które już wcześniej z powodzeniem wykorzystywał w kraju, prowadząc majątek księcia Franciszka Ksawerego Sapiehy. Książę Sapieha umożliwił Strzeleckiemu nieograniczone podróżowanie po świecie, dzięki przekazaniu mu w testamencie swojego ogromnego majątku, który badacz później pomnożył, m.in. handlując zbożem.
Publikacja »Fizyczny opis Nowej Południowej Walii i Ziemi van Diemena«, którą wydał po powrocie do Anglii, wzbudziła podziw i uznanie swoją wszechstronnością i precyzją u wielu naukowców, w tym u samego Karola Darwina. Była ona przez ponad 50 lat najrzetelniejszym i najdokładniejszym opisem terenów zawartych w tytule i stanowiła materiał wyjściowy do dalszych badań.” 1
1 Źródło: Przemysław Ćwikła, Paweł Edmund Strzelecki – wielki odkrywca, nieznany człowiek, AKTUALNOŚCI WIB, nr 49, grudzień 2022 r., s. 54-55.